Wiele myślę o śmierci i śmiem twierdzić, że nikt nie ma pojęcia, jak wiele jest sposobów na zakończenie życia. Myślę o kreskach na ręce, skoku z mostu. Samotność jest rzeczą, która coraz bardziej mnie ciągnie na tamtą stronę. Udawać idiotkę, żeby nikogo nie mieć przy sobie.
Śmierć nadchodzi.
Coraz większe kroki stawia.
Stup,stup,stup..
Jestem bliżej krawędzi.
Ranię się bardziej.
Moje nerwy nie wytrzymają.
Miałam być jak feniks, miałam jeden dzień, kiedy wspomniałam całe życie, wymusiłam łzy. Ciekły powoli, przeciekały niczym tama, nie wytrzymałam. Załamuję się coraz bardziej, chciałam się powstrzymać, ale nikt mnie nie widzi.Nie mam po co być, po co oczekiwać szansy? Nikt nie przyjdzie z pomocą. Postanowione, robię krok.
Zanurzona jestem, woda wypełnia moje płuca. Ja piękna umieram z uśmiechem na twarzy. Wystrojona w suknię na ten moment.
Budzę się zlana potem, pytam się, dlaczego nie może okazać się to prawdą i być takie proste?
Jestem pusta, łzy ciekną po policzkach jedna za drugą, a ja nie mam pojęcia czemu.
Mam tylko jeden cel: odsunąć wszystkich od siebie i umrzeć wolno i boleśnie.
:********************
OdpowiedzUsuń