Rozdział dedykuję osobie, która podtrzymywała mnie na duchu i tak po prostu opuściła mnie bez pożegnania.
******************************************************************
Samotność, ona zawsze się kojarzy z czymś przykrym. Nikt
nigdy nie pomyślał, że wielu ludzi wolałoby być może samotnym, niż cierpieć przez
ludzi do których się przywiązują, a oni z czasem odchodzą i nas zostawiają.
Moja historia jest taka:
Był jesienny, słoneczny dzień. Ujrzałam go wychodzącego z
kina. Wtedy nie podejrzewałam, że los przeznaczy dla nas wspólną drogę. Miał
lśniące jasnobrązowe włosy, które pasowały do dołeczków, jakie zauważyłam, gdy mnie mijał. Ubrany był w kraciastą koszulę, wytarte ciemne dżinsy oraz adidasy.
Pierwsze co mi przyszło na myśl, kiedy go zobaczyłam: „wygląd się nie liczy, ale
w tym przypadku on i tak wygrywa”. Gdy
tak przechodziłam, nie zauważyłam wyrwy w chodniku. Pamiętałam to dokładnie, ta
chwila na zawsze pozostanie mi wryta w pamięć. Zamknięte oczy, uczucie spadania
i myśl o spotkaniu z ziemią, lecz to nie nastąpiło. Z nieśmiałością otworzyłam
oczy, widziałam nad sobą te same cudne dołeczki i błysk troski w oczach.
- Nic ci nie jest? – Nagle zagarnęła mną fala spokoju. Czułam,
że przy nim mogę być szczera, choć nie podobało mi się to uczucie. – Halo? Żyjesz?-
wyrwał mnie z zamyśleń.
- Hm... tak, dzięki. Nic mi nie jest. – Podniosłam się i stanęłam
z gracją, co nie za bardzo mi wychodziło, gdyż byłam jeszcze w szoku. –
Przepraszam za kłopot, ja już pójdę.
- Czekaj… - poczułam, jak mnie pociąga za ramię i znów
znalazłam się w jego ramionach. Fala gorąca zawładnęła mną, rumieńce wyszły na
wierzch. – Chciałbym cię poznać, nie masz nic przeciwko, prawda? – uśmiechnął się
zjawiskowo.
- Pewnie, czemu nie? – uśmiechnęłam się nieśmiało. Wiedziałam,
że nie powinnam była się zgadzać. Teraz to wiem, ominęłoby mnie sporo łez i smutku.
Wymieniliśmy się numerami, spotykaliśmy się każdego dnia.
Przyjaźń przemieniała się w coś więcej, zaczęliśmy ze sobą chodzić. On w pewnym
momencie powiedział, że wyjeżdża do wojska służyć państwu. Tyle łez,
wspomnienia mnie atakują. Minął rok, odkąd ze mną zerwał, idę pogodzona ze swoim
losem. To jednak nie koniec - widzę go, stoi pod lampą z jakąś dziewczyną, całują się.
Wiedziałam, nie ufał mi, on mnie nawet nie kochał. Moje życie przestało mieć
sens.
Piszę do was tę historię, aby was ostrzec przed NIM, oraz przed moim losem. Nie popełniajcie błędu
takiego jak ja, dla mnie już nie ma miejsca, ale wy macie jeszcze po co żyć.
Zapamiętajcie te słowa, może was uchronią przed końcem takim jak mój, trzeba
czasem lepiej się przyjrzeć:
„Ukrywam smutek, uśmiecham się. Niech wszyscy myślą że jest
ok....”